Wstecz

Scenariusz dla trzech aktorów

Autor: Bogusław Schaeffer

Scenariusz dla trzech aktorów

 

 

 


"Scenariusz dla trzech aktorów" to rodzaj kabaretu teatralnego, opartego na grach językowych i igraniu z materią sztuki teatralnej. Intryga spektaklu da się streścić w jednym zdaniu: trzech mężczyzn spotyka się, by pracować nad przedstawieniem teatralnym. I to by było na tyle. "Mięsem" sztuki są nieporozumienia, spory i próba uzgodnienia wspólnego stanowiska pomiędzy trzema artystami. Każdy inaczej pojmuje sens sztuki. Zawiązują doraźne koalicje, zaciekle bronią swego stanowiska, kpią, wyszydzają, parodiują się wzajemnie. Rzecz jest niezwykle dynamiczna, w wielu miejscach spięcia wyładowują się w humorze, błazenadzie, ironii. Jednak w atrakcyjnym opakowaniu kryje się poważny ładunek intelektualny - refleksje na temat pojmowania teatru i w ogóle sztuki, jej społecznej roli i zadań stojących przed artystą.

Premiera: 31 marca 2006

Scena: mała

Reżyser: Bogusław Semotiuk

Scenografia: Bogusław Semotiuk

Opracowanie muzyczne: Bogusław Semotiuk

Obsada:
    · Krzysztof Ławniczak: Cze
    · Sławomir Popławski: Dru
    · Tadeusz Sokołowski: Pie

Recenzje:

Wygibasy pewnej trójcy
Bardzo to wdzięczny materiał do aktorskich popisów - Schaeffer skomponował wyraziste typy charakterologiczne, w których aktorzy mogą pokazać naprawdę wiele. I taki też jest spektakl- nieustająca defilada min, groteskowych improwizacji, wygłupów aktorów, którzy - zmęczeni komendami niezdarnego reżysera - zaczynają się bawić jego kosztem. 
Jest jednak coś więcej więcej tekście Schaeffera ponad sam wygłup: próba pokazania, z jaką porażającą łatwością przychodzi zamiana sztuki wielkiej w sztukę dla mas. W białostockim spektaklu - to coś gubi się między kolejnymi scenkami w rodzaju: życie goryli, trudne życie artysty którego nikt nie rozumie, bo ma problem z wyrażeniem, o co mu chodzi itp. Tu sztuki autentycznie wielkiej nie ma, tu jest tylko jej nieudolnie przerysowana wizja, doprawiona gęba, tylko i wyłącznie zgryw.
Jeśli jednak przyjmiemy, że nasi realizatorzy tekstu Schaeffera postawili przede wszystkim na autoironiczne potraktowanie własnej -aktorskiej profesji ("nie patrz w dal, wal po szmal"), wykpienie teatralnego sztafażu i zestawu min - od rubasznej, po patetyczną, z obowiązkowo wywróconymi białkami do góry - to przyznać należy, że zabieg ów nawet im się udał.
Spektakl bywa śmieszny, niekiedy ocierając się wręcz o montypythonowski absurd (mistrzostwem jest tu pełen westchnień i fizycznych wygibasów dialog między Anzelmem i Apolinarym). Śmieszne są niektóre improwizacje, choć poza słownym humorem nic z nich nie wynika; śmieszne są małpie miny scenografa, który z poświęceniem, odgrywając napalonego goryla, próbuje udowodnić, że ważniejsza jest treść niż forma, i że ta pierwsza zawsze poprzedzała drugą; śmieszne są wreszcie inscenizacyjne zabiegi: potraktowanie widzów jako rekwizytu (szczegółów, póki co, nie zdradzimy) czy obściskiwanie słupa.

Monika Żmijewska, Gazeta Wyborcza, 03.04.2006

 

Realizacja: